Czy t-shirtów może być w szafie za dużo?
Nie mi powinno zadawać się takie pytanie. T-shirt bawełniany, najlepiej ze wzorem to dla mnie strój podstawowy. Patrząc na około mogę śmiało stwierdzić, że nie tylko u mnie pełni on jeden z najpowszechniejszych elementów stroju.
Już dawno zauważyłam, że większość tak zwanych zwykłych ludzi na co dzień nosi t-shirty. Koszule i bluzki bawełniane z tkanych, a nie dzianych materiałów poszły w odstawkę. Nawet pracownicy biurowi noszą już koszulki bawełniane, często z jakimś motywem. A urzędniczki pod marynarki zamiast eleganckich bluzek z szykownymi guzikami zakładają po prostu białe lub czarne koszulki.
Fenomen t-shirtu przekonał mnie, że warto rozpocząć naszą koszulkową działalność. Sam pomyśl, ile masz bawełnianych koszulek z krótkim rękawem w szafie? Masz też na pewno topy (inaczej bluzki bez rękawów) i na zimniejsze dni koszulki z rękawem długim (tak zwany longsleeve z angielskiego). Prawda, że dużo. A często dokupujesz kolejne. A tu z powodu koloru. A tu z powodu wzoru. A tu dlatego, że chcesz mieć określony wzór, albo wyrazić przez daną koszulkę to co lubisz, jaką masz na dany temat opinię.
Wniosek jest jeden. Współczesny człowiek w szafie t-shirtów musi mieć naprawdę wiele. Po pierwsze dlatego, że używa ich codziennie. Po drugie dlatego, że są łatwe w praniu i prasowania. Po trzecie komfortowo się je nosi. Ba w takim t-shircie nawet smacznie się śpi. To luksus, na który musisz sobie pozwolić.
Ewelina, pomysłodawczyni i współzałożycielka T-shirt Gallery. Wie prawie wszystko o materiałach, technikach druku i szyciu.
Prywatnie zafascynowana ajurwedą i zdrowym stylem życia.